Publikacje
Warto przeczytać

Strefa członkowska
Wyszukiwanie Członków PIO
Wspólnie i w porozumieniu?
-
rozmiar czcionki
zmniejsz rozmiar czcionki
zwiększ rozmiar czcionki
Wspólnie i w porozumieniu?
Skąd jednak tak zmasowana wspólna polityka zmierzająca do ograniczenia swobody wykonywania działalności gospodarczej, bądź wyeliminowania tego typu podmiotów z rynku.
Swoją działalność prowadzę od kilkunastu lat i przez ten okres naprawdę pomogłem wielu ludziom.
W początkowym okresie byłem postrzegany przez poszkodowanych, jako jedyny sojusznik w walce z często nieprawidłowym postępowaniem firm ubezpieczeniowych.
Przez te firmy z kolei, uznany byłem, choć nie od razu, za partnera do rozmów, który być może wskazuje na niedoskonałości działania ubezpieczyciela, ale uznaje zasadność niepopularnych decyzji, zawsze wtedy, gdy są one zgodne z przepisami prawa i OWU.
Mnie łatwiej było wyjaśnić postępowanie firmy ubezpieczeniowej w stosunku do petentów, bowiem relacje między poszkodowanymi a moją firmą opierały się przede wszystkim na zaufaniu.
Tak jest zresztą do dziś. W ten sam sposób postępuje ogromna większość firm odszkodowawczych.
Często nasze działanie nie kończy się na załatwieniu odszkodowania i pobraniu prowizji, ale dalszej pomocy, wsparciu, także psychicznym osób poszkodowanych.
Nawiązały się swoiste przyjaźnie z ludźmi, których nieszczęście zmusiło do zmiany trybu życia.
Firmy ubezpieczeniowe na ogół kończą zainteresowanie się poszkodowanym po wypłacie zadośćuczynienia. Większość z naszych firm pozostaje w stałym kontakcie ze swoim klientem.
Dlatego niezrozumiały jest dla mnie atak, który podjęły media, ale także przedstawiciele ubezpieczycieli.
Mogłoby to nie dziwić, gdyby tylko chodziło o pieniądze. Oczywiście firmy ubezpieczeniowe to firmy komercyjne, gdzie ważny jest wynik finansowy, a tym samym przewaga przyjętej składki nad wypłaconym odszkodowaniem.
Nie należy jednak zapominać, że firmy ubezpieczeniowe są firmami zaufania społecznego i ich rzetelność jest niezwykle istotna w postrzeganiu ich przez osoby poszkodowane.
W opracowywanych przez nie procedurach likwidacyjnych zapomina się o człowieku.
Dochodzi do sytuacji, gdzie w imię partykularnych interesów w sposób bezprzykładny krzywdzi się ludzi.
Tak, więc oprócz statusu poszkodowanego w zdarzeniu ubezpieczeniowym, pogłębia się jego poczucie krzywdy poprzez niewypłacenie należytego odszkodowania.
Przy tym odmowy konstruowane są w taki sposób, że uwłaczają wręcz inteligencji poszkodowanego, a nawet sugerują próbę wyłudzenia odszkodowania.
Nasza klientka zimą wracała do domu. Jedynym dojściem do budynku, w którym mieszka była i jest jezdnia. Nie ma możliwości przejścia chodnikiem, bo go nie ma. Ulicą tą przejeżdżał samochód a więc zgodnie z przepisami ruchu drogowego była zmuszona ustąpić pierwszeństwa.
Ulica nie była odśnieżona i nie posypana , a więc nasza klientka pośliznęła się i przewróciła, ponosząc znaczne uszkodzenie ciała.
Firma X do której zostało skierowane roszczenie odpowiada, ,,piesi poruszający się na jezdni w warunkach zimowych, są zobligowani do zachowania szczególnej ostrożności. Tym bardziej, że nie jest możliwe utrzymanie takich warunków na jezdni, gdzie poruszają się pojazdy mechaniczne, jakie panują na chodniku, gdyż nawet przy ewentualnym sypaniu piaskiem, jeżdżące samochody rozniosą go.(Najlepiej więc nie sypać, szkoda piachu i roboty)
Zwracamy uwagę, że w okresie zimy nawet przy dołożeniu najwyższej staranności ze strony zarządcy drogi nie jest możliwe całkowite wyeliminowanie w każdym miejscu i o każdym czasie miejsc o podwyższonej śliskości i również na użytkownikach drogi spoczywa obowiązek zwrócenia baczniejszej uwagi i zachowanie wzmożonej ostrożności podczas korzystania z ciągów ruchu…”
Chciałbym tu zwrócić uwagę na rewelacyjny zapis ,, przy ewentualnym sypaniu piaskiem”. Z jego treści wynika, ze zimą jezdnie lub chodniki można tylko „ewentualnie” posypywać, a więc nie zawsze i nie w sposób właściwy.
Oczywiście taka konstrukcja odpowiedzi zostaje wypracowana na podstawie zapisu Zarządu Dróg i Zieleni w pewnym mieście, który stwierdza: ,, należy podkreślić jednakże, że celem działań podejmowanych w ramach usuwania skutków zimy z nawierzchni dróg jest uzyskanie warunków zapewniających przejezdność drogi dla pojazdów mechanicznych. Piesi poruszający się po jezdni w warunkach zimowych zmuszeni się do zachowania szczególnej uwagi i ostrożności. Ponadto wiadomym jest, że uzyskanie w okresie zimowych, na każdym metrze kwadratowym układu drogowego, pełnej szorstkości (!) jest niemożliwe. Zgodnie z posiadanym przez tutejszy zarząd informacjami, w dniu 22.lutego od godziny 10 do późnych godzin popołudniowych zanotowano dodatnie temperatury, brak było opadów, w związku z czym nie wystąpiły przesłanki do prowadzenia akcji zimowego utrzymania przedmiotowej ulicy”.
Z tego wynika, że ZDiZ nie posypywał w tym dniu jezdni, która była jedynym ciągiem komunikacyjnym do mieszkania poszkodowanej, ale firma ubezpieczeniowa X zdaje się tego w ogóle nie zauważać. Ponadto dokumentacja zdjęciowa ukazuje, że na tej jezdni zalega warstwa lodu o grubości od 5-10 cm w zależności od miejsca. Wiadomo, co się dzieje jeśli warstwa wierzchnia lodu topnieje. Również oświadczenia świadków o utrzymaniu tej ulicy w całkowitym zapomnieniu nie stanowi dla firmy X żadnego dowodu.
Co ma zrobić poszkodowana, która nie dosyć, że odniosła znaczną kontuzję, jest traktowana jak intruz, który nie wiadomo po co znalazł się na tej ulicy.
Gdzie powinna zgłosić się ta kobieta skoro decyzją firmy ubezpieczeniowej została pozbawiona wszelkich praw do odszkodowania.
Oczywiście może zgłosić się do kancelarii adwokackiej bądź radcowskiej , która wystąpi z pozwem do Sądu. Jak wiadomo przewody sądowe są w Polsce długotrwałe, kosztowne i stresowe. Firmy ubezpieczeniowe zatrudniają kancelarie, które specjalizują się w sprawach ubezpieczeniowych. Są dobrze opłacane, bowiem dla ubezpieczyciela koszt postępowania sądowego i zastępstwa procesowego jest znikomym kosztem w prowadzonej działalności.
Dla większości poszkodowanych samo wejście do sądu jest przeżyciem porównywalnym z zawałem serca.
Ta sama firma X w jakiejś miejscowości odpowiedziała odmownie opierając się na kolejnym wyjaśnieniu ZDiZ . Na przejściu dla pieszych powstało zapadlisko w jezdni o głębokości około 10 cm, a na pewno w najpłytszym miejscu nie mniej niż 6 cm.
Zagłębienie było na tyle istotne, a przy wysokim natężeniu ruchu pieszych wyjątkowo groźne, bo niewidoczne zza nóg przechodzących, ze kobieta przewróciła się, upadła i doznała uszczerbku na zdrowiu.
Potwierdzają ten fakt świadkowie zdarzenia, dokumentacja fotograficzna sporządzona, co prawda miesiąc później, ale obrazująca znaczną głębokość zapadliska.
Świadkowie stwierdzają również, że taki fakt trwał przez kilka miesięcy.
Firma X pisze: „ w przedmiotowej sprawie nie została wykazana wina naszego ubezpieczonego za powstałe zdarzenie. W naszej ocenie ZDiZ jako zarządca przejścia dla pieszych, na którym doszło do wypadku nie zaniedbał swoich obowiązków w zakresie jego utrzymania w należytym stanie.
Inspektor nadzoru w protokóle z opisu miejsca zdarzenia określił owe zapadnięcie jezdni jako łagodna deformację, której maksymalna głębokość wynosiła 3 cm.
Zatem nie można tu mówić o zagrażającym bezpieczeństwu na przejściu dla pieszych na skrzyżowaniu ulic G i K. Jednocześnie w Państwa ocenie nienależyty stan przejścia dla pieszych o którym wspomnieli Państwo w piśmie, biorąc pod uwagę podaną przyczynę upadku nie pozostaje w związku przyczynowym z powyższą szkodą.”
Znów zwracam uwagę na zapis: w naszej ocenie, czyli w ocenie mojej i moich pracowników, wina całkowicie leży po stronie ZDiZ i jest to stwierdzone oświadczeniami świadków o kilkumiesięcznym zaniedbaniu na tym przejściu. A nie jak pisze X , ze wg mnie „upadek nie pozostaje w związku przyczynowym z powyższą szkodą”.
To znaczy, ze przewróciła się , bo lubi masochistka jedna. A może chce wyłudzić odszkodowanie?
Rozmawiałem także z inspektorem nadzoru, który rzekomo miał stwierdzić, że zagłębienie jest łagodne i wynosi 3 cm . W innym piśmie na te temat zaznaczono, że dla zalania powierzchni użyto do remontu asfaltu na grubość 6 cm
Tym samym powinna powstać górka a przy pomiarze tego przejścia okazuje się, że w dalszym ciągu jest łagodna różnica o głębokości około 3 cm. Ten inspektor w rozmowie, nie był w stanie podać ile tak naprawdę asfaltu zużyto.
Ciekawy jestem w jaki sposób rozliczono to w dokumentacji miasta? Ponadto muszę stwierdzić, ze , co prawda po kilku miesiącach, ale jednak to przegląd ZDiZ sprawił, iż zlecono załatanie zapadliska. Nie muszę dodawać, ze skoro Zarząd samodzielnie zauważył dziury w ziemi, to musiały być one znaczne. Na potrzeby odpowiedzi dla firmy X, było to tylko łagodnym zagłębieniem. Horror.
Osoba ,która uległa wypadkowi uzyskuje niewielkie dochody i na pewno nie stać jej na podjęcie starań o odszkodowanie w sądzie.
Czyżby na to liczyła firma X?
W pewnej miejscowości na wypiętrzonym chodniku potknęła się kobieta i przewróciła doznając złamania ręki.
Świadkowie a przede wszystkim dokumentacja zdjęciowa ukazująca stan tego chodnika stwierdza, że wysokość wypiętrzenia jest znaczna a w miejscu najwyższym powiększona o grubość wystającej płytki chodnikowej.
Jest najzupełniej możliwe że przechodzień mógł potknąć się na takiej nierówności.
Tymczasem firma X pisze ,, po analizie materiału dowodowego w sprawie, nie stwierdzamy, aby stan chodnika znacząco odbiegał od spotykanego w innych miejscach i stanowił zagrożenia dla bezpieczeństwa ruchu pieszych. Szkoda powstała na łagodnej deformacji chodnika w bezpośrednim sąsiedztwie studni kanalizacyjnej. Ponadto wypadek miał miejsce w godzinach południowych w czasie pełnej widoczności oraz pobliżu miejsca zamieszkania poszkodowanej. Stan chodnika był zatem znany poszkodowanej i nie stanowił elementu zaskoczenia „
Ta odpowiedź to nie jest humor z zeszytów tylko tzw., ,rzeczowa argumentacja” firmy ubezpieczeniowej.
Znów zwracam uwagę na zapis ,,po analizie materiału dowodowego w sprawie nie stwierdzamy aby stan chodnika znacząco odbiegał od spotkanego w innych miejscach”
Jeżeli na przedstawionej dokumentacji widać wyraźnie wybrzuszenie i deformacje płyt chodnikowych, to według takiego stwierdzenia w innych miejscach musiało być podobnie. Taki sobie krajobraz księżycowy.
Co ma istnienie studni kanalizacyjnej w takiej sytuacji? Nawet przy włączeniu myślenia abstrakcyjnego na najwyższe obroty nie jestem w stanie tego stwierdzić. Ale firma X – tak.
Poszkodowana to rencistka, której nie stać na procedury sądowe i zatrudnienie kancelarii adwokackiej.
Tak się złożyło, że te sprawy dotyczą jednej firmy ubezpieczeniowej, która w zadziwiający wręcz sposób argumentuje odmowy wypłaty odszkodowania. Albo pracownicy tej firmy nie czytają dokumentacji, albo nie znają się na swojej robocie.
Firma ta zatrudnia do likwidacji szkody firmy zewnętrzne, którym w zasadzie nie zależy na wizerunku ubezpieczyciela.
Nie odpowiadają też za skutki odmowy. Płatnikiem odszkodowania jest przecież firma X.
Ta zaś w sposób bezkrytyczny przyjmuje uzasadnienia firm zewnętrznych stwierdzając, że to oni ponoszą odpowiedzialność za zasadność odmowy. Jestem z rocznika, który pamięta kelnerskie odzywki „to nie ja , to kolega”
Nie wiem jakie są uzgodnienia ubezpieczyciela z firmami zewnętrznymi i od czego zależy ich wynagrodzenie. Zaczynam podejrzewać, że działanie firm zewnętrznych może mieć związek z wynikami.
Ponadto, prowadząc firmę od kilkunastu lat, dopiero od roku spotykam się z tak niewłaściwymi uzasadnieniami odmów. Co więcej, zwróciłem uwagę na to, iż również ubezpieczony sprawca, zarządca stara się przygotować takie wyjaśnienie, które pozwoliłoby firmie X na uniknięcie odpowiedzialności.
Jeśli byłoby to działanie wspólne i w porozumieniu, to już sam fakt takiego podejrzenia winien spowodować przyjrzenie się takim odmowom, przez nadzór wewnętrzny i zewnętrzny.
Pomijam utratę wizerunku tej firmy, co wkrótce zemści się przy zawieraniu ubezpieczeń. Wiadomo jest bowiem, ze ubezpieczamy się w firmie do której mamy zaufanie. Do tej firmy większość ludzi zaufania już nie ma.
Głównym aspektem sprawy jest krzywda osób poszkodowanych, którzy słabi i bezradni ze świadomością niesprawiedliwości pozostają sami.
I tu i jest miejsce dla firm odszkodowawczych, które słabsze w oczywisty sposób od ubezpieczalni, ale mądre znajomością przepisów i umiejętnością poruszania się w gąszczu ubezpieczeń mogą pomóc pokrzywdzonym. Przywołane tutaj sprawy, to przewidywane zadośćuczynienia w wysokości kilku tysięcy złotych. Kilku, nawet nie kilkunastu. Proszę wskazać mi kancelarię, która dla uzyskania kilkuset złotych zastępstwa procesowego podejmie się działania w imieniu tych poszkodowanych przez okres roku, może dwóch. Przygotowywania dowodów do sprawy, odszukiwania świadków, sporządzania dokumentacji fotograficznej i wszystkich innych działań koniecznych w takiej sprawie.
Komu może zależeć aby takie firmy zdyskredytować w oczach potencjalnych klientów?
No, kilku zamachowców by się znalazło. Ale czy to nie wylewanie dziecka z kąpielą?
W świetle przytoczonych przypadków działalność firm odszkodowawczych jest potrzebna. Moim zdaniem regulacje prawne w tej dziedzinie powinny zmierzać w troszkę innym kierunku. Mianowicie, winno być dozwolone zatrudnienie na etacie prawnika, który mógłby występować w sądzie w imieniu klienta kancelarii odszkodowawczej W tej chwili takie rozwiązanie jest w większości tego typu firm niemożliwe. Funkcja pełnomocnika w sądzie musi spełniać określone wymogi.
W sprawach o odszkodowania ubezpieczeniowe sukces leży we właściwym przygotowaniu dokumentacji i dowodów. A to często wyśmienicie czynią firmy odszkodowawcze. Szybkie uzyskiwanie odszkodowań mogłoby być wspierane przez etatowego prawnika. Przecież w imieniu firm ubezpieczeniowych występują etatowi prawnicy tych firm, którzy nie prowadzą samodzielnych kancelarii.
Można zauważyć, ze rozpoczyna się batalia o kawałek sukna, które z różnych, sobie znanych powodów usiłują wyrwać dla siebie poszczególne grupy biznesu. Obawiam się, ze nie dostrzegany jest w tej sytuacji poszkodowany, ten biedniejszy, któremu należy się nieco mniejsze odszkodowanie. Ale może i takiego nie dostać.
Krzysztof Kołodziejczak
Biuro Pomocy Poszkodowanym – Gdańsk
Członek Rady Izby
Polska Izba Odszkodowań
- 2011-05-31 GU NR-22 - Wspolnie i w porozumieniu (1018 pobrano)