Wydawałoby się, że waga poruszanego tematu oraz znaczenie i akademicko-naukowy charakter instytucji, są gwarancją obiektywizmu i znajomości poruszanego problemu, ale czy na pewno? Wśród zaproszonych prelegentów znaleźli się przedstawiciele firm ubezpieczeniowych, firm brokerskich, profesorowie, zabrakło tylko najbardziej zainteresowanych uregulowaniem rynku odszkodowawczego, czyli firm właśnie na nim działających. Dlaczego? Dlaczego nie zaproszono również żadnej osoby poszkodowanej w wypadku? Ciekawe byłoby to, jak uczestnicy konferencji odnieśliby się do ich bolesnych doświadczeń w staraniu o odszkodowania z towarzystwami ubezpieczeniowymi. Sami poszkodowani w walce z takimi gigantami są bezbronni. Czyżby, jak można się domyślać, sam główny pomysłodawca konferencji - profesor Eugeniusz Kowalewski – obawiał się konfrontacji z poglądami innymi, niż głoszone przez samego siebie?
Taka stronniczość w prezentacji poglądów o otaczającej nas rzeczywistości zawsze budzi podejrzenia o nieczyste intencje. Czyżby organizatorzy wyznawali zasadę, że nieobecni nie mają racji? Większość kancelarii odszkodowawczych nie ma nic do ukrycia i chce, uporządkowania rynku poprzez wprowadzenie prawnych regulacji. Można zapytać, czyżby profesor Kowalewski zapomniał, że to właśnie on wraz ze swoim zespołem został zaproszony na 1 – rocznicowe obrady Polskiej Izby Odszkodowawczej zrzeszającej setki firm działających w Polsce. To właśnie wielu kancelariom zależy na uregulowaniu prawnym ich roli w procesie dochodzenia odszkodowań od towarzystw ubezpieczeniowych i wyeliminowaniu zdarzających się nieprawidłowości. Po to właśnie powstała i działa od lat Polska Izba Odszkodowań.
Ciekawe, że w materiałach informacyjnych dotyczących konferencji profesor Kowalewski stwierdził, że „problematyka kancelarii odszkodowawczych jest obecnie jednym z najczęściej poruszanych tematów z zakresu szeroko pojętego obrotu ubezpieczeniowego. Z dostępnych danych statystycznych wynika, że ta forma prowadzenia działalności gospodarczej przeżywa obecnie (…) swoisty rozkwit, co samo w sobie nie jest niczym negatywnym. Pomimo tak dynamicznego rozwoju tej branży, polskie ustawodawstwo nie zawiera de lege lata uregulowań bezpośrednio określających status tych podmiotów oraz warunki podejmowania przez nie działalności.” I dalej: „Konieczna jest głębsza analiza problematyki oraz przedstawienie określonych wniosków de lege ferenda, gdyż postulat ustawowego i transparentnego uregulowania tej sfery usług na rynku ubezpieczeniowym wydaje się być ze wszech miar uzasadniony.
Wielka tylko szkoda, że pan profesor zdecydował, żeby te sprawy samemu omawiać w gronie przedstawicieli firm ubezpieczeniowych, bez udziału kancelarii odszkodowawczych, które mają przeciwne interesy niż ubezpieczyciele i dążą do uzyskania godziwych odszkodowań dla osób poszkodowanych.
Budzącym zdziwienie i wzmacniającym wrażenie stronniczości organizatorów konferencji jest chociażby jeden z tematów prelekcji pt. „Korzystanie z usług kancelarii odszkodowawczych, jako ryzyko dla rodziny i gospodarstwa domowego” autorstwa pana profesora Tadeusza Szumlicza. W tym przypadku, można zadać pytanie, czy pan profesor nie wie, że dzięki kancelariom odszkodowawczym poszkodowane w wypadkach osoby mogą i uzyskują często kilkukrotnie wyższe odszkodowania, niż ubezpieczyciele im proponują. Jeżeli wie, to dlaczego w temacie swojego wystąpienia określa rolę kancelarii, jako zagrożenie dla rodzin i gospodarstwa domowego? Na potwierdzenie tego, że w rzeczywistości jest inaczej wystarczyłoby zwrócić się chociażby do Polskiej Izby Odszkodowań, by uzyskać informacje o klientach, którym kancelarie właśnie tak pomogły, a są ich tysiące.
Taka jednostronność skłania do postawienia pytania, po co i dla kogo, została zorganizowana taka konferencja? Czyżby firmy ubezpieczeniowe, broniąc swoich interesów, zaczęły wykorzystywać i sponsorować autorytety naukowe? Komu zależy na dyskredytacji kancelarii odszkodowawczych? To przecież one, a nie towarzystwa ubezpieczeniowe bronią interesów poszkodowanych klientów. Czy zasiadanie w przeszłości w radzie nadzorczej PZU ma aż taki wpływ na opinię pana profesora? Czyżby zaczął on patrzeć tylko na jedno oko, nie widząc pozytywnych aspektów działania kancelarii odszkodowawczych? To nie one przecież wypłacają żenująco niskie odszkodowania, tylko firmy ubezpieczeniowe, których przedstawicieli na wspomnianej konferencji nie zabrakło.
Nie ujmując głębokiej wiedzy profesorowi Kowalewskiemu z zakresu teorii ubezpieczeń i zaproszonemu gronu jego prelegentów, należy dziwić się, że o tak ważnych sprawach, jak rola kancelarii odszkodowawczych w procesie uzyskiwana godziwych roszczeń dla ofiar wypadków od ubezpieczycieli, zaplanował rozmawiać wyłącznie z samymi ubezpieczycielami. Gdzie podział się jego naukowy obiektywizm? Czemu nie zadano sobie odrobiny trudu, by wysłuchać opinii choćby 1 lub 2 firm zrzeszonych w Polskiej Izbie Odszkodowań lub Polskiej Izbie Pośredników i Doradców Odszkodowawczych? Dlaczego nie zaproszono nikogo z samej Polskiej Izby Odszkodowawczej. To przypomina nieco, czasy słusznie minione, kiedy tylko partia robotnicza decydowała o tym „kogo kijem, a komu marchewkę”. Jak się okazuję, organizatorom konferencji wydaje się, że właśnie mają kij i marchewkę, ale ………. marchewkę już mocną nieświeżą.
Andrzej Kesling
Wiceprezes Polskiej Izby Odszkodowań