czwartek, 05 styczeń 2012

05.01.2012 - Nie wypłacimy ubezpieczenia. Przecież ludzie pomogli - gazeta.pl

Za zburzony dom łodzianie dostali od PZU ledwie 40 tysięcy złotych odszkodowania. Więcej ubezpieczyciel dać nie chce. Argumentuje, że roszczenia zostały zaspokojone, bo... przeprowadzono zbiórkę publiczną na odbudowę domu.

- Nigdy nie myślałem, że pracuję dla PZU - dziwi się Przemysław Witkowski z łódzkiej agencji 3PR Consulting, która przeprowadziła wielką zbiórkę na odbudowę domu Marii i Jerzego Turlakiewiczów. - A tak na poważnie, taktyka PZU to absurd.

- Oni uznali, że skoro nam pomagali dobrzy ludzie, to ubezpieczyciel nie ma już obowiązku płacić. To po co w ogóle są ubezpieczenia? Nie rozumiem tego - dodaje Jerzy Turlakiewicz.

Wiosną niespełna dwa lata temu w stojący przy ul. Widzewskiej skromny dom Marii i Jerzego wjechał TIR. Przywiózł dostawę do pobliskiego Tesco, ale kierowca prawdopodobnie zostawił go na luzie i auto stoczyło się po pochyłej drodze, uderzając w budynek. Mieszkańców na szczęście nie było, więc nikomu nic się nie stało. Za to dom nadawał się wyłącznie do rozbiórki.

Z dnia na dzień małżonkowie zostali bez dachu nad głową. Z wizją odszkodowania, które mieli dostać z OC sprawcy ubezpieczonego w PZU. I dostali. Niespełna 40 tys. zł. - Wiem, że nasz dom to nie była willa, ale mieliśmy tam wszystko, co potrzeba. A za taką kwotę nic nie odbuduję - mówił zrozpaczony Jerzy Turlakiewicz. Oszczędności? On, emeryt, razem z żoną mają na miesiąc niespełna 2 tys. zł na życie.

Turlakiewiczowie mieli w nieszczęściu sporo szczęścia. Najpierw magistrat, choć nie musiał, dał im - czasowo - mieszkanie zastępcze (mieszkają tam do dziś). Później ich losem zainteresowali się szefowie 3PR i agencja zorganizowała akcję "Zbuduj Chatkę", czyli zbiórkę pieniędzy na pomoc w odbudowie. W ciągu kilku miesięcy udało się zdobyć 137 tys. zł, zgłosili się też fachowcy, którzy za darmo projektowali i pomagali w budowie. - Jesteśmy wdzięczni za każdy grosz - Turlakiewiczowie dziękują za pomoc.  Pieniędzy starczyło na mury, dach i instalacje. Ale domek jest niewykończony. A Turlakiewiczowie walczą z PZU o wyższą kwotę odszkodowania. - Pieniądze z ubezpieczenia powinny wystarczyć na rozbiórkę zrujnowanego domu i budowę innego - mówi dr Sebastian Kostecki, adwokat, który reprezentuje Turlakiewiczów. - Sama rozbiórka budynku kosztowała 21 tys. Wychodzi na to, że - według PZU - Turlakiewiczowie mieliby zbudować nowy dom za 19 tys.

Kostecki twierdzi, że PZU broni się przed dodatkową wypłatą, powołując się... na akcję "Zbuduj Chatkę". - W odpowiedzi na nasz pozew prawnicy PZU odpisali, że roszczenia Turlakiewiczów zostały zaspokojone, bo przecież zorganizowano publiczną zbiórkę i odbudowano dom. Do pisma dołączyli skany ze strony internetowej akcji oraz kopie tekstów z "Gazety" z informacją o postępach zbiórki i o rozpoczęciu budowy - mówi mecenas. - Cóż, każdy ma prawo do własnego stanowiska, a gdzie dwóch prawników, tam dwa zdania. Ale przyznaję, że przecierałem oczy ze zdziwienia na taką argumentację.

Nie słyszałem, aby dobrowolne składki miały zwalniać ubezpieczyciela ze zobowiązań. Mam nadzieję, że sąd będzie podobnego zdania.  Maria i Jerzy Turalakiewiczowie też w to wierzą. A Przemysław Witkowski z 3PR mówi, że stracił wiarę w ideę ubezpieczeń. - Prawda jest taka, że gdyby nie mobilizacja setek ludzi, którzy wpłacali pieniądze na pomoc poszkodowanym, panią Marię i pana Jerzego byłoby stać najwyżej na przyczepę kempingową. Na pewno nie na dom. Ludzie żyją w przekonaniu, że gdy spotka ich krzywda, będzie pomoc. A okazuje się, że zadośćuczynienie jest iluzoryczne.

Skontaktowaliśmy się z PZU. Zadaliśmy dwa pytania: *na jakiej podstawie uznano, że roszczenia państwa Turlakiewiczów zostały zaspokojone, i *czy zdaniem PZU zbiórka publiczna zwalnia ubezpieczyciela ze zobowiązań?  Otrzymaliśmy odpowiedź, że "zakład ubezpieczeń nie może udzielać mediom informacji o umowach ubezpieczenia poszczególnych, indywidualnych klientów". I jeszcze: "Sprawa, o którą Pani pyta, jest przedmiotem postępowania sądowego. Z tych przyczyn nie możemy odnieść się do postawionych przez Panią pytań".

Źródło : lodz.gazeta.pl

W górę